Gienek frajer

Jest taka piosenka Agnieszki Osieckiej „Zabawa w Sielance”. „Sielanka”, to autentyczna warszawska knajpa na rogu Czerniakowskiej i Gagarina, z wieloletnią szemraną tradycją. Od lat już nie istnieje pod tą nazwą, choć nadal jest tam popularny lokal gastronomiczny „Karczma Słupska”.

Wróćmy do piosenki. Nie pamiętam tekstu dokładnie, ale jest w nim, pośród innych poetyckich opisów spraw załatwianych przy kielichu, fraza następująca: „… i kumpel kumpla, co kogoś zna i ktoś tam jeszcze, co to przez bufet Gienka Frajera sprawy pcha”. Otóż zdawałoby się taka sobie wymyślona ksywka. Tymczasem nieprawda. Eugeniusz Frajer jest postacią autentyczną. Frajer, to oryginalne nazwisko. Jego pradziad przywędrował ze Szwecji. Szwedzcy osadnicy byli ludźmi wolnymi W językach nordyckich wolny to „fray” lub „frey” i stąd pradawne nazwisko Frajer. Po latach Gienek je zmienił. Obecnie nazywa się Eugeniusz Halski i za kilka lat dobije do siedemdziesiątki. Niemniej dla niezliczonej liczby przyjaciół Gienek Frajer jest i będzie zawsze tym samym fenomenem, zapamiętanym i uwielbianym przez wszystkich, którzy kiedykolwiek zetknęli się z klubem STODOŁA. Choć właściwie to nie wiadomo dlaczego, bo na pytanie kim był Gienek, najprostsza odpowiedź brzmi - był „bramkarzem”.

No tak – bramkarzem. Ale z jaką klasą!

Pierwszym lokalem otwartego w roku 1956 klubu Stodoła był barak pozostały po dawnej stołówce budowniczych Pałacu Kultury, przy ulicy Emilii Plater. Był to klub studentów Politechniki. Gienek nie był jeszcze studentem, ale już wtedy załatwił sobie status stałego bywalca. W roku 1962 barak rozebrano, a klub przeniósł się na ulicę Trębacką. Tam już Gienek objął władanie nad szatnią, a wkrótce stał się szefem „bramki”, czyli – jak byśmy powiedzieli dzisiaj – szefem ochrony klubu. Co ciekawe, Gienek nie uprawiał żadnych sportów walki. Był nożnym piłkarzem w drużynie odnoszącej sukcesy, był także (i jest nadal) świetnym narciarzem. Na basenie Legii lubił popisywać się skokami z wieży. Ponadto miał wybitny talent do sztuczek cyrkowych jak chodzenie na rękach, czy wykonywanie różnej jakości salt. A jednak w bójkach był niezwyciężony nawet w starciach z wyczynowcami karate, judo, czy boksu. Znam niektóre z tych starć. Swoje sukcesy zawdzięczał Gienek niezwykłej zwinności, ale także sprytowi i ogromnej fantazji. Fantazja i luzacko-cwaniacki sposób bycia, to jego swoisty znak firmowy. Pod rządami Genia rzadko dochodziło do bójek. Jego autorytet i stosowna gadka niemal zawsze wystarczały do załagodzenia konfliktu.

No, ale jeśli już doszło do interwencji czynnej, to miał nasz Frajer do dyspozycji drużynę najlepszych. Osobiście ceniłem sobie niezwykłe umiejętności perswazji słownej, ale także i czynnej „prawej ręki” Gienka w latach 68-69, dwudziestodwuletniego wówczas mistrza polski judo w kategorii ciężkiej - Maćka Jankowskiego. Wiele lat później powszechnie znanego szefa NSZZ „Solidarność”- region Mazowsze (lata 1990 do 1998).

Pasją Gienka był Rock and Roll – taniec, którego wykonanie oceniano w Stodole na corocznych konkursach tańca. I w tej dziedzinie Gienek na ogół bywał zwycięzcą. W roku 1964 w konkursie wystartował także wspaniale roztańczony, śpiewający student SGGW – Andrzej Rosiewicz. Gienek ze swoją partnerką zwyciężył i tym razem. Rosiewicz był trzeci.

Ładnych kilka lat temu Gienek przygotowywał się do uroczystych obchodów swoich sześćdziesiątych urodzin. Istnieje w Warszawie klub „Stara Stodoła” zrzeszający wszystkich byłych stodolarzy z różnych, zamierzchłych okresów. Też do niego należę. Spotykamy się w obecnej Stodole w każdy pierwszy poniedziałek miesiąca. Niektórzy ten dzień nazywają „dniem dziada”. Otóż któregoś to dziadowskiego dnia Gienek Frajer, to jest – przepraszam – pan inżynier Halski, stojąc przy barze opowiadał nam jak sobie wyobraża klubowe obchody swoich urodzin. Pomysły miał niezwykle fantazyjne, wyrażaliśmy zatem wątpliwości, czy fizycznie podoła ogromowi zadań i popisów jakie sobie wyznaczył. Genio spojrzał na nas z pogardą, odstawił kieliszek, cofnął się dwa kroki od baru i… błyskawicznie wykonał w powietrzu pełne salto. Sześćdziesięciolatek!

W roku 2006 wyszła książka Eugeniusza Halskiego „Gienka Frajera Życie jak Rock and Roll”. Książkę tę napisał Gienek wspólnie z Wojtkiem Bukatem – dziennikarzem i oczywiście byłym stodolaninem.

Andrzej Symonowicz