Zbieramy się w 7 czerwca 2014 r. o 10-tej na Placu Juranda, trochę nietypowo, bowiem sobota to nie termin „Kręciołowych” wyjazdów. Jednak niebywała okazja – pani Maria Młynarska zaprosiła nas do Trelkówka na spotkanie z zakonnikami z Niepokalanowa. Chętnych na wyjazd aż piętnaście osób. Tym razem nasze grono zasila silna grupa cyklistów z Uniwersytetu Złotego Wieku, są doskonale przygotowani na wyprawę. Mają kaski, kamizelki odblaskowe i dobre rowery oraz wielką ochotę ujrzenia miejsca, w którym biwakował Karol Wojtyła.

MIARA CZŁOWIEKA

Jedziemy brzegiem Dużego Domowego, potem przez Kamionek, Szczycionek i lasami docieramy do Dębówka. Dalej postanawiamy przemieszczać się biskupiecką szosą. Niestety pomysł zły, bo mimo iż odblaskowe kamizelki zapewniały czytelność na szosie, to akurat trafiliśmy na wielkie zamieszanie na drodze, które wywołały karetka, policja i straż pożarna. Uciekamy na pobocze a myśl, że kogoś spotkała tragedia nie napawała optymizmem.

Docieramy do Trelkówka, a tam brama otwarta na oścież i pani Maria witająca nas z radością „A to ojciec Roman się zdziwi”. Po krótkiej rozmowie jedziemy nad jezioro, by zobaczyć niezwykłe miejsce biwaku naszego Papieża. Obok pamiątkowego obelisku grupa ludzi, wszyscy ubrani po cywilnemu. Dowiadujemy się, że o 12-tej odbędzie się wspólna modlitwa. Mamy czas na spacer po łące, na której stał namiot Karola Wojtyły, mamy czas rozkoszować się piękną pogodą w niezwykłym miejscu. Siadamy na ławkach niedaleko miejsca na ognisko. Zamykam oczy opalam się. Wyobrażam sobie, że oto grupa duchownych na kajakach przybija do brzegu, przewraca jeden z kajaków, przykrywa go białym obrusem... „Pani Grażyno, Ojciec Roman chce panią poznać” - z zadumy budzi mnie głos pani Marii. Zrywam się z ławki i podchodzę do mężczyzny ubranego w siwy polar ozdobiony koloratką. Ściskam dłoń ojca Romana i natychmiast wiem, że to pełen ciepła i dobroci człowiek. „Miło mi panią poznać, czytałem w internecie pani opis o tym miejscu”... Prowadzimy grzecznościową rozmowę, ja ofiarowuję duchownemu wydrukowany tekst „Kamienie na szaniec i papieski różaniec”. Od Ojca Romana dostaję niezwykły obrazek-relikwię z wizerunkiem Papieża Jana Pawła II wraz ze skrawkiem materiału z papieskiej sutanny. Dowiaduję się też, że dostąpiliśmy zaszczytu uczestnictwa w prywatnym pobycie ojca Romana z gronem przyjaciół i ich rodzinami u gościnnej pani Marii. Ojciec Roman Soczewka wyznaje, że uwielbia odpoczywać i modlić się właśnie w tym miejscu na Mazurach nad jeziorem Sasek Wielki, dodaje też, że przy takiej pogodzie w otoczeniu niepodzielnie panującej przyrody ten zakątek jest po prostu najpiękniejszą Bazyliką świata. Nie dziwię się temu, bowiem właśnie w takich zakątkach najmocniej odczuwa się istnienie Boga – stwórcy.

Tymczasem Ojciec Roman oddala się, by przywdziać sutannę, bowiem koło pamiątkowej tablicy trwa krzątanina – przygotowanie polowego, skromnego ołtarza. Już słychać dźwięk trąbki, w taki zabawny sposób duchowny wzywa rozproszone po łące owieczki na modlitwę. Pierwszy raz w życiu uczestniczę w modlitwie na łonie natury. Każdy z nas dostaje kartkę ze słowami ulubionej pieśni Papieża „Barka”. Nie pierwszy raz śpiewam tę pieśń, ale w takim wykonaniu, w takim otoczeniu nie tylko we mnie porusza wszystkie najtkliwsze struny, nie tylko w moich oczach lśnią łzy radości i wzruszenia. Śpiewamy wszyscy na chwałę Pana. Potem wspólnie odmawiamy modlitwę i Ojciec Roman prosi nas byśmy podawali dni swoich urodzin, wówczas dowiemy się, jaką złotą myśl w danym dniu wypowiedział Papież. Z uwagą słuchamy więc „Myśli na każdy dzień” z książeczki „Papież do Polaków”. Wszystkie papieskie sentencje są niezwykłe, ale ta dotycząca dnia moich urodzin z 1 lipca: „Człowieka trzeba mierzyć miara serca, sercem”jest tak celna, tak trafna, że zapada wprost w serce i tak podoba się czytającemu, że powtórnie ją przytacza. Gdy już wszyscy poznaliśmy papieskie myśli, Ojciec Roman podał do ucałowania wizerunek z relikwią szaty Błogosławionego Jana Pała II. Niezwykłe połączenie we wspólnej modlitwie dobiega końca, jeszcze błogosławieństwo krzyżem różańcowym otrzymanym od Ojca Świętego. Duchowny odchodzi od polowego ołtarza a my wszyscy z aparatami, telefonami komórkowymi podchodzimy tam, by sfotografować dotyczące nas wersy. Prosimy też duchownego i wszystkich do wspólnej fotografii. Oczywiście nie szczędzimy pani Marii Młynarskiej pochwał i gratulacji, bo to za jej sprawą przeżyliśmy niezwykle podniosłe chwile. Pani Maria prosi byśmy wpisali się do prowadzonej przez nią kroniki, cóż piszemy po prostu:” Pani Marii za serdeczność Ojcu Romanowi za modlitwę dziękujemy zdrowia, szczęścia winszujemy”. Jeszce na chwilę zatrzymuję się w zadumie, by pomodlić się za Ojca Jerzego Żebrowskiego spełniającego posługę duszpasterską w Kanadzie. Wracamy do domu, patrząc na barwny korowód mknących przede mną cyklistów po raz kolejny uświadamiam sobie, że każdego człowieka mierzę jednakową miarą – miarą mojego serca.

Grażyna Saj-Klocek

07.06.2014 r.