Kilka dni temu Szczytno odwiedził zagraniczny turysta mający dawne związki rodzinne z naszym regionem. W trakcie pobytu postanowił wybrać się w jeszcze do Lipowca, decydując się na trasę przez Rudkę. Podróż, którą rozpoczął z ul. Kościuszki, odbywała się w godzinach porannych, kiedy to główne arterie są mocno zatłoczone. Jakoś tam udało mu się przebrnąć przez miasto, bo ominął rondo przy placu Juranda, skręcając wcześniej w ul. Ogrodową. Z niej łatwo dostał się na Warszawską, a potem nieco kłopotu sprawił mu skręt w lewo do ul. Kolejowej. Gdy już to zrobił, pozostał mu tylko do pokonania dość krótki odcinek ul. Polskiej przy dawnym Polmozbycie. Niestety, w tym miejscu utknął w korku na dobre. Trzy razy zdążyły się zmienić światła na pobliskim skrzyżowaniu, a samochody przesunęły się zaledwie kilkadziesiąt metrów. W końcu, gdy nasz turysta znalazł się już o krok od ul. Wileńskiej, nieomal trafił go szlag, bo akurat zapaliło się kolejny raz czerwone światło. I mimo tego, że zaraz pojawiła się zielona strzałka, nadal nie mógł skręcić, bo dalszą jazdę blokowały dwa auta chcące jechać na Rozogi. Na tym skrzyżowaniu mamy bowiem wspólny pas ruchu dla kierunku prosto i w lewo, co zdaniem naszego rozmówcy jest niedorzecznością. - Kto w taki sposób organizuje ruch uliczny - nie mógł się nadziwić, zdając w redakcji relację ze swojego przejazdu po ulicach Szczytna, który nazwał podróżą przez mękę.

Podróż przez mękę

EUROPEJSKA KAŁUŻA

 

- A w ogóle to miasto wasze jest jakieś dziwaczne – zakomunikował nam ów podróżny, gdy powoli przechodziła mu złość. A dziwaczne dlatego, wyjaśniał, że Europa ufundowała nam ogromną kałużę. Skąd taki wniosek? Otóż kiedy przejechał przez przejazd kolejowy przecinający ul. Władysława IV rzucił mu się w oczy bardzo szeroki wjazd w ul. Towarową. Zerkając w tę stronę zauważył także, że choć minęło kilka dni od czasu jak spadł ostatni deszcz, rozlewa się tu potężna kałuża, a za nią cała gromadka mniejszych, tworząc jakby minipojezierze. Tuż nad kałużą z kolei dostrzegł dominującą nad okolicą wielką tablicę – fot. 1. Zaintrygowany zatrzymał się, aby przyjrzeć się rzeczy dokładniej. Ponieważ z powodu rozlewiska nie mógł podejść do tablicy dość blisko, zdołał odczytać tylko większe litery – fot. 2. No i z tych napisów nasz zagraniczny turysta znający język polski wywnioskował, że owe kałuże stanowią element „nowatorskiego” projektu zagospodarowania obszarów miejskich w tym właśnie miejscu. - Europa dofinansowuje Szczytnu kałużę, a to ci heca - nie

 

mógł powstrzymać rozbawienia. Cóż, nie wiedział on, że chodzi tu o przebudowę ciągu ulic Przemysłowej, Łomżyńskiej oraz także Towarowej, tyle że nie w tym akurat momencie. Z ustawieniem tablicy nieco się pospieszono, wskutek czego tak to dziwnie wygląda, tym bardziej, że nigdzie wokół nie uświadczy się ani jednego robotnika. Co prawda niedawno odbywały się tu jakieś niewielkie rozmiarowo prace wodno-kanalizacyjne, ale gdy robiliśmy zdjęcia, wokół panowały cisza i spokój. Obecnie główny front robót o łącznej wartości, jak głosi tablica, ponad 9 mln zł, przebiega tuż pod murami schroniska „Cztery Łapy”.

ZWIERZAKI ODCIĘTE OD ŚWIATA

Z powodu prowadzonej właśnie wyżej opisanej inwestycji, dojazd do zwierzaków od strony ul. Polnej został całkowicie zamknięty - fot. 3. Asfalt nagle się urywa, ale co gorsza do schroniska nie dostaniemy się również od strony ul. Łomżyńskiej, ani Towarowej. Tymczasem w „Czterech Łapach” rezydują, bagatelka, ponad dwie setki piesków i przeszło 60 kotów. - Jak w takich warunkach dowożona jest czworonogom żywność? – pytają nas zaniepokojeni miłośnicy zwierząt. Istotnie, problem wydał się nam poważny, zatem „Kurek” udał się na miejsce, by sprawdzić, czy aby pieski i kotki, jak to się mówi potocznie, nie pozostają o suchym pysku. Okazuje się, że w godzinach dostarczania pokarmu robotnicy z budowy udrożniają przejazd. Kiedy zajdzie taka potrzeba zasypują nawet na chwilę wykonane już wykopy, aby mógł przejechać samochód dostawczy z pożywieniem. - Głód do psich czy kocich misek nie zagląda. Zwierzaki mają się dobrze - uspokaja nas Konrad Karchut, basista zespołu Hunter, na co dzień zaś opiekun czworonogów w schronisku.

LUDZKIE OKRUCIEŃSTWO

W trakcie naszej rozmowy Konrad zmieniał opatrunek na łapie sporego czarnego psa. Jakieś trzy miesiące temu, jak nam wyjaśnił, ktoś podrzucił zwierzaka do schroniska i kiedy obsługa go znalazła, okazało się, że ma on złamaną kończynę i to dość poważnie. Obrażenia były na tyle rozległe, że sprawujący opiekę weterynaryjną nad schroniskiem „Cztery Łapy” prof. dr Zbigniew Adamiak musiał przeprowadzić skomplikowaną operację. Trzeba było nawet uciec się do przeszczepu szpiku kostnego. Na szczęście pies obecnie powraca do zdrowia. Na tym przykładzie widać, jak ludzie potrafią być okrutni wobec swoich niby to ulubieńców. Dopóki zwierz jest zdrowy, wszystko w porządku, ale w razie wypadku... Co tam wydawać pieniądze na weterynarza, wystarczy podrzucić rannego zwierzaka do schroniska i ma się spokój!

SŁUP ZAWALIDROGA

Podczas gdy trwają prace nad przebudową ul. Łomżyńskiej, której nawierzchnia należała bodaj do jednych z najgorszych w mieście, to z kolei ul. Moniuszki jest już w zasadzie ukończona. Teraz odbywa się malowanie znaków poziomych na jezdni, a gdy gazeta ukaże się w druku, pewnie i to już się dokona. Arteria prezentuje się całkiem, całkiem, może nawet za elegancko, jak na peryferie miasta, ale ma przecież stanowić część małej obwodnicy, więc musi odpowiednio wyglądać. Pomijając całą niewidoczną część infrastruktury (kanalizację, gaz, itp) na ul. Moniuszki rzuca się w oczy nie tylko nowa nawierzchnia jezdni oraz chodników, ale i nowe słupy oświetleniowe, które posadowiono po lewej stronie, jeśli patrzymy od strony ul. Wileńskiej – fot 4. Po prawej pozostały stare, podtrzymujące gęstwinę rozmaitych przewodów. Wśród nich jest i taki, który tkwi nieomal pośrodku wjazdu na posesję nr 9A – fot. 5.

- Stary wjazd względem nowego był nieco przesunięty i wówczas słup niespecjalnie przeszkadzał – mówią mieszkańcy domku. Teraz jednak, kiedy wybudowano nowy chodnik wyszło tak jak wyszło. Firma „Zelbo”, która jest podwykonawcą robót, zapewnia „Kurka”, że słup zostanie wkrótce przestawiony. Nie nastąpiło to od razu, ponieważ jakiekolwiek przesunięcie słupa energetycznego musi być poprzedzone spełnieniem odpowiednich procedur biurokratycznych, czyli pisaniem rozmaitych (na ogół zbędnych) protokołów, wypełnianiem wniosków itp.

ZDEMOLOWANE OGRODZENIE

Całkiem niedawno pisaliśmy o tym, że choć za blaszanym parkanem okalającym dół po byłym kinie „Jurand” nie odbywają się żadne budowlane roboty, to przynajmniej naprawiono miejscami mocno zdemolowane ogrodzenie. Cóż, nie minęło wiele dni, a parkan kolejny raz padł ofiarą wandali – fot. 6.

M.R.P.