Ukradł we Francji, zaparkował w Dźwierzutach

W czwartek 24 marca późnym wieczorem mieszkanka Dźwierzut powiadomiła oficera dyżurnego policji, że do drzwi miejscowego kościoła puka nieznany mężczyzna. Funkcjonariusze, którzy przyjechali na miejsce, zastali na parkingu przed świątynią BMW na francuskich numerach rejestracyjnych. Za kierownicą auta siedział 20-letni obywatel Litwy. Policjanci sprawdzili samochód w Systemie Informacyjnym Schengen. Okazało się, że zaledwie dzień wcześniej BMW zostało skradzione we Francji. Mężczyzna trafił do aresztu, a samochód odholowano na parking szczycieńskiej komendy.

- Teraz śledczy prowadzą dalsze czynności w tej sprawie. Sprawdzają, w jakich okolicznościach doszło do kradzieży auta i co obywatel Litwy robił w Dźwierzutach – informuje Aneta Choroszewska – Bobińska, rzecznik KPP w Szczytnie.

SPOSÓB NA TROSKLIWEGO BRATA

Na niewybredny żart zdecydowała się młoda kobieta chcąca się uwolnić spod kurateli troskliwego brata. W czwartek 24 marca rano policjanci z Działdowa poinformowali śledczych ze Szczytna, że zgłosił się do nich mężczyzna, który powiadomił ich o uprowadzeniu siostry. Porywacz miał się skontaktować z 28-letnią mieszkanką gminy Szczytno telefonicznie i zażądać 10 tysięcy euro. Groził, że jeśli nie dostanie pieniędzy, to utnie kobiecie palec i prześle go w kopercie do domu. Funkcjonariusze rozpoczęli poszukiwania 28-latki. W międzyczasie jednemu z jej przyjaciół udało się nawiązać z nią kontakt telefoniczny. Kobieta powiedziała mu gdzie jest. Mężczyzna pojechał we wskazane miejsce i zabrał stamtąd poszukiwaną, zawożąc ją na policję. Tam opowiedziała wszystko śledczym. Według jej relacji dzień wcześniej miała się bawić ze znajomymi w jednym ze szczycieńskich lokali. Po imprezie pojechali do domku letniskowego jednego z uczestników imprezy. Następnego dnia rano zadzwonił do niej kolega i spytał gdzie jest. Odpowiedziała, że nie wie i się rozłączyła. Ponieważ zmartwił się, że stało się coś złego, próbował połączyć się z kobietą ponownie, ale ta nie odbierała telefonu. W końcu zrobił to znajomy 28-latki, który dla żartu oznajmił, że żąda za nią 10 tys. euro okupu. Dla wzmocnienia efektu kobieta krzyknęła jeszcze przez słuchawkę, że „porywacz” uciął jej palec. Kolega uwierzył i zadzwonił do brata rzekomo zaginionej. Ten akurat przebywał w Działdowie i od razu poinformował o zdarzeniu policję. Mieszkanka gminy Szczytno swoje zachowanie tłumaczyła tym, że denerwuje ją, kiedy dzwoni do niej brat, pytając co robi i gdzie jest. Jeżeli okaże się, że żartownisie zawiadomili policję o przestępstwie, którego nie było, to usłyszą zarzuty. Grozi im do dwóch lat pozbawienia wolności.

POMAGALI POGOTOWIU

W minionym tygodniu strażacy dwukrotnie spieszyli z pomocą załogom karetek pogotowia, które utknęły w grząskim gruncie w drodze do chorych. Pierwsze takie zdarzenie miało miejsce w środę 23 marca wczesnym rankiem. Na kolonii Gromu na grząskiej drodze załoga pogotowia nie mogła ruszyć z miejsca. W celu przetransportowania osoby chorej do szpitala, konieczne okazało się zadysponowanie z Olsztyna śmigłowca. Tego samego dnia pojazd zespołu ratownictwa medycznego ugrzązł w miękkim gruncie niemal w samym centrum Szczytna, na ul. 1 Maja. Karetkę wydobyli strażacy przy użyciu wyciągarki samochodowej.

POŻAR W JĘCZNIKU

W sobotę 26 marca w Jęczniku wybuchł pożar dachu budynku mieszkalnego. Ogień pojawił się tuż przy kominie. Na szczęście udało się go szybko ugasić. Nadpaleniu i zniszczeniu uległo około 4 m2 dachu.

SARNA NA LODZIE

W dość nietypowej akcji brali udział strażacy w sobotę 26 marca w Brajnikach. Na tafli lodu na jeziorze, w odległości około 10 metrów od brzegu znajdowała się sarna. Ratownicy wydobyli ją z opresji, używając m. in. sań lodowych. Całe i zdrowe zwierzę zostało wypuszczone na wolność.

ZWĘDZIŁ I POCIĄŁ

W lutym do szczycieńskiej komendy wpłynęło zgłoszenie o kradzieży przyczepy samochodowej wartej 1500 złotych. Do zdarzenia doszło w Kałęczynie. W trakcie rozmowy z pokrzywdzonym policjanci dowiedzieli się, że przyczepkę zostawił on w domku letniskowym, w którym obecnie nie mieszka. Śledczy przeprowadzili oględziny, przesłuchali świadków i przyjęli zgłoszenie o kradzieży. Podczas zbierania materiału dowodowego dotarli do sprawcy. Okazał się nim 34-letni Cezary C., mieszkaniec gminy Dźwierzuty. Został zatrzymany i usłyszał zarzut, do którego się przyznał. Swoje zachowanie tłumaczył tym, że potrzebna była mu przyczepa do przewożenia łodzi. Śledczy ustalili też, że skradziona rzecz znajduje się w garażu należącym do znajomego sprawcy. Niestety, nie nadaje się już ona do użytku, bo Cezary C. pociął ją na części. Jeśli okaże się, że kolega mężczyzny wiedział, że przyczepa została skradziona, usłyszy zarzut paserstwa. Za oba przestępstwa kodeks karny przewiduje do pięciu lat pozbawienia wolności.