We wtorek 29 kwietnia, gdy „Kurek” będzie już w druku, radni miejscy zagłosują nad wnioskiem starosty o wyrażenie zgody na odwołanie ze stanowiska dyrektora DPS-u, ich kolegi z rady - Henryka Wilgi.

Zemsty nie będzie

DRAŃSTWO W BIAŁY DZIEŃ

Z głosowań przeprowadzonych na poprzedzających sesję komisjach wynika, że Wilga zachowa stołek. Stanie się tak m.in. dzięki Ewie Czerw radnej opozycji, która jak mało kto miała powody, aby głosować za jego zwolnieniem.

Dziewięć lat temu była w identycznej sytuacji co dziś Wilga. Ówczesny starosta Andrzej Kijewski, postanowił zwolnić ją ze stanowiska rzecznika praw konsumenta. Nieoficjalnie mówiło się, że za tą decyzją krył się ich konflikt w szeregach SLD. Radni miejscy większością głosów przychylili się do wniosku starosty.

Dwa lata temu także radni miejscy zadecydowali o wygaszeniu mandatu radnemu Topolskiemu, który pół roku później odzyskał go po wyroku Naczelnego Sądu Administracyjnego.

Za przyjęciem obu uchwał głosował radny … Henryk Wilga. Dziś to on występuje w roli pokrzywdzonego. Podczas poprzedzających sesję posiedzeń komisji zapewniał, że wszelkie nieprawidłowości w funkcjonowaniu DPS-u stwierdzone przez NIK zostały już usunięte. Zarzuty starosty, że jest inaczej, określił jako nieprawdziwe, co potwierdza niedawna kontrola przeprowadzona przez PCPR.

- To jest draństwo w biały dzień – komentował wniosek swojego przełożonego.

- Pamiętajcie, że na każdego przyjdzie czas – zwracał się do radnych Platformy Obywatelskiej, którym partia narzuciła dyscyplinę partyjną, każąc głosować za wnioskiem starosty. Mocno podekscytowany i zdenerwowany przyznał, że na wtorkową sesję Rady Miejskiej czeka jak na karę śmierci.

NIE PODNIOSĄ RĘKI

- Panie Henryku, już teraz pan wie co czuje radny, gdy koledzy z rady chcą go odwołać ze stanowiska – kwitowała wystąpienie Wilgi Ewa Czerw. „Kurkowi” zwierzyła się, że decyzję radnych przychylającą się do zwolnienia jej ze stanowiska powiatowego rzecznika praw konsumenta przeżyła bardzo mocno i pamięta do dziś. Zapowiada jednak, że nie skorzysta z dobrej okazji rewanżu na Wildze i nie podniesie ręki za wnioskiem starosty.

- Nie jestem mściwa. Nie chcę, aby moimi rękoma wyrządzano krzywdę człowiekowi – mówi radna, zaznaczając, że argumenty starosty zupełnie jej nie przekonują. Niewykluczone, że podobne stanowisko zajmie radny Topolski.

Co na to Wilga?

- Bardzo żałuję ówczesnych głosowań. Wstydzę się ich dziś – odpowiada krótko.

Andrzej Olszewski/fot. archiwum