Czy ze Szczytna będzie można dojechać do Biskupca? Nie szosą, ale... nasypem kolejowym, a dokładniej drezyną. Burmistrz Bielinowicz uważa, że można, bo takie właśnie, rekreacyjno-turystyczne atrakcje podróżnicze spotyka się np. w Niemczech, a Szczytno przecież nie gorsze.

.

Drezyną w wielką podróż

Kwitnie życie na szynach

W zatwierdzonym na początku roku programie społeczno-gospodarczego rozwoju miasta zapisano między innymi, że samorząd zmierzać będzie do turystycznego wykorzystania nieczynnych linii kolejowych. Bo skoro tory już są, to coś powinno po nich jeździć. W planie mówi się między innymi o tramwajach, jeżdżących do Biskupca, a także na trasie z Olsztyna do Szyman, przez Szczytno - oczywiście.

Ostatnie wizyty w Niemczech, a głównie w zaprzyjaźnionym z powiatem szczycieńskim landzie Bad Kreuznach, "podpowiedziały" burmistrzowi, by tramwaj zamienić na... drezynę.

- Tam jest kilkanaście drezyn, które można wynajmować i jechać przystosowaną do tego specjalną trasą. W dni parzyste jeżdżą one w jedną stronę, w dni nieparzyste - w drugą - opowiada burmistrz Bielinowicz o tym, co widział na własne oczy.

Frajdy ma być z tego co nie miara, no i pieniądze jakieś też. Ot, czterech ludzi wsiądzie sobie na platformę, będą z humorem i wysiłkiem (bo bez tego się nie da), machać odpowiednią wajchą i jechać: nad jezioro w Lemanach, do Szczepankowa, czy też innych atrakcyjnych turystycznie miejsc, przez które przebiega istniejące jeszcze torowisko.

No właśnie - istniejące. Nie ulega jednak wątpliwości, że jego dni są policzone.

Kolej robi swoje

Uzyskanie wiążących i konkretnych informacji ze strony PKP nie jest sprawą prostą, bo państwowe przedsiębiorstwo składa się obecnie z niezliczonej ilości różnorodnych spółek, z których każda zajmuje się czym innym, nawet w odniesieniu do tych samych torów. Ostatecznie jednak, z masy rozmów i informacji jawi się aktualny obraz sytuacji, w jakiej znajduje się linia ze Szczytna do Biskupca, w kolejowej ewidencji figurująca pod numerem 262. Od 2000 roku kolej występowała do samorządów różnego szczebla (wojewódzkiego, powiatowych i gminnych) o opinie w sprawie fizycznej likwidacji linii. Za każdym razem i od każdego samorządu uzyskiwała opinię negatywną, co jednak nie wstrzymywało dalszych działań. Te, w 2001 roku zaowocowały uchwałą centrali PKP o tym, że tory ze Szczytna do Biskupca zostaną rozebrane. Miało to nastąpić już w 2002 roku. W oparciu o przepisy finansowe akceptującą decyzję musiał jeszcze wydać minister infrastruktury, ale o tym, czy taka decyzja już istnieje - w Olsztynie nikt nie wie, podobnie jak i tego, dlaczego tory jeszcze istnieją. Choć tylko główna linia, bo wszystkie "boczne" dodatkowe urządzenia, jak np. rampy, nastawnie itp. - zostały już przekazane likwidatorowi, który zajmuje się ich fizyczną eksterminacją.

- Prawdopodobnie do końca bieżącego roku także linia główna zostanie przekazana likwidatorowi - powiedział "Kurkowi" jeden z ważniejszych olsztyńskich kolejarzy. Nie chce się ujawniać, bo o wewnętrznych sprawach PKP (i jego spółek) może mówić tylko rzecznik ze stolicy. - Jeśli jednak, np. do końca listopada, jakiś samorząd przynajmniej nas zawiadomi o tym, że zainteresowany jest przejęciem kolejowego majątku, wtedy można będzie tę decyzję wstrzymać. Najlepiej by było, gdyby samorząd podjął już konkretną uchwałę w tej sprawie.

Olsztyńscy "ważni" kolejarze są sceptycznie usposobieni do samorządowych wizji.

- Na dzień dzisiejszy żadnego samorządu nie stać na utrzymanie takiego majątku - usłyszał "Kurek".

Kupą łatwiej, a Unia pomoże

Z podobnymi pomysłami do władz kolejowych zgłaszały się już inne samorządy województwa warmińsko-mazurskiego: Ostróda, Miłomłyn, Węgorzewo itp. Wszelkie możliwe symulacje ekonomiczne wskazywały jednak na to, że koszty przygotowania wyłączonych od lat torowisk do ponownego użytku i ich bieżącego utrzymania przekraczają znacznie wszelkie ewentualne profity. Według burmistrza Bielinowicza, projekt nie jest jednak tak nierealny, jakby się wydawało.

- Zaproponowałem marszałkowi województwa, by opracować duży projekt, obejmujący teren całego województwa, bo takich linii jak Szczytno-Biskupiec, jest w naszym regionie sporo. Istnieje szansa pozyskania na ten cel środków unijnych - tłumaczy burmistrz Bielinowicz dodając, że właśnie z udziałem pieniędzy otrzymanych via Bruksela, drezynową linię uruchomił powiat Bad Kreuznach. - Możemy otrzymać od nich gotowy projekt i tylko dostosować go do naszych realiów.

Halina Bielawska

2003.11.05