Nasz artykuł sprzed dwóch tygodni o pomniku w miejscowości Piduń wywołał ostrą dyskusję. Dlatego wracamy do tego tematu

i prezentujemy nowe ustalenia oraz wypowiedzi w tej sprawie.

Kłopotliwe pomniki

Pominięty grób

Zdewastowany i zaniedbany pomnik w Piduniu w gminie Jedwabno to nierozwiązany problem lokalnych władz, do którego załatwienia jak pisaliśmy nikt się nie pali. A jak sprawa wygląda w Szczytnie, gdzie na miejscowym cmentarzu znajduje się pomnik tych samych milicjantów? W ubiegłym tygodniu przeprowadziliśmy wizję lokalną na szczycieńskim Cmentarzu Komunalnym. Znajdujący się tam pomnik poświęcony poległym funkcjonariuszom MO nie nosi żadnych śladów dewastacji. Są na nim znicze i kwiaty, rosną rośliny ozdobne. Powstał w połowie lat 70., jak głosi tablica „na XXX-lecie PRL”. Jest dużo większy niż pomnik w Piduniu i stanowi miejsce pochówku 4 zabitych pod Piduniem milicjantów oraz 2 kolejnych zabitych w latach późniejszych. Najwięcej do myślenia daje jednak odkryty przez nas sąsiedni grób położony w tej alejce, o normalnych rozmiarach, niczym się nie wyróżniający spośród innych pomników zmarłych. Spoczywa tu 34 – letni Eugeniusz Mokwiński. Data jego śmierci to 28 X 1946, taka sama jak data potyczki pod Piduniem. Przypadek? Nie. Funkcjonariusz UB Mokwiński jechał w drugim samochodzie ścigającym partyzantów „Lufy”. Na kolonii Jańkowo pod Wesołowem przy zeskakiwaniu z samochodu zahaczył pepeszą tak niefortunnie, że ta wystrzeliła prosto w jego głowę. Poniósł śmierć na miejscu. Wznosząc pomnik milicjantów w latach 70., mogiłę Mokwińskiego pozostawiono poza jego obrębem, mimo że teoretycznie był poległym w tej samej akcji. Czyżby chodziło jedynie o to, że był funkcjonariuszem UB a pomnik miał upamiętniać tylko funkcjonariuszy MO, czy też wpłynęły na to okoliczności jego niefortunnej śmierci poniesionej nie w boju z partyzantami? Kwestia dlaczego tak postąpiono pozostanie już chyba bez odpowiedzi.

Pośmiertne przywileje

Jak dowiedzieliśmy się w administracji cmentarza i w Urzędzie Miejskim, pomnik w Szczytnie był wcześniej dewastowany, teraz nie ma z tym problemu. Czy ktoś w ogóle się nim interesuje? - Czasami rodziny coś poprawiają, stawiają znicze, kwiaty – mówi Stanisław Sierak z administracji cmentarza. Zainteresowania pomnikiem ze strony dzisiejszej Policji jednak nie odnotował. - Chyba że przychodzą po godzinach pracy, kiedy nas już nie ma – dodaje.

 

 

Aby zapoznać się z pełną treścią artykułu zachęcamy
do wykupienia e-prenumeraty.