Odrobiny szczęścia zabrakło piętnastoletniemu Przemkowi Terlikowi na lekkoatletycznych Mistrzostwach Polski. Został zdyskwalifikowany, ale szybko zapomniał o porażce i dalej trenował dalej. Tuż po powrocie za Słubic pobił rekord szczycieńskiego klubu na 100 m w biegu przez płotki.

Klubowy rekordzista

"Nos" trenera

Przemek zainteresował się lekkoatletyką w VI klasie szkoły podstawowej. Poznał kolegę, który trenował wówczas lekkoatletykę w policyjnym klubie sportowym. Za jego namową wybrał się kiedyś na trening. Lekkoatletyka przypadła mu do gustu, uczęszczał więc na treningi ogólne. Po pewnym czasie Ireneusz Bukowiecki zauważył, że Przemek ma predyspozycje do biegania przez płotki. Okazało się, że trenerski "nos" nie zawiódł.

Sportowe wzloty i upadki

Do swych największych sukcesów Przemek zalicza dwukrotne zdobycie brązu na Mistrzostwach Makroregionu w bieżącym i ubiegłym roku. Gdy na początku września pobił swój życiowy rekord, wszyscy bardzo liczyli na jego sukces na Mistrzostwach Polski. Tam jednak zabrakło odrobiny szczęścia. Przemek miał szansę na zajęcie drugiego miejsca w biegu na 300 m przez płotki. Górę wzięły jednak zdenerwowanie i emocje. W czasie zawodów zahaczył nogą o płotek, przewrócił następny i został zdyskwalifikowany. Szybko jednak otrząsnął się z tej porażki. Tuż po powrocie ze Słubic udało mu się pobić klubowy rekord w biegu na 100 m o niemal minutę. Nawet dla niego była to niespodzianka.

- Wiedziałem, że stać mnie na pobicie rekordu młodzików. Ale tego, że podwyższę poprzeczkę szczycieńskim juniorom młodszym, wcale się nie spodziewałem - wyznaje młody płotkarz.

Szkolni kibice

Znajomi z sekcji lekkoatletycznej mocno wierzą w sportowe umiejętności Przemka.

- Przed każdymi zawodami powtarzają, żebym się nie denerwował, bo na pewno wszystko się powiedzie. Dobrze im mówić! Sami przecież wiedzą ile pracy i nerwów kosztuje przygotowanie do zawodów - mówi Przemek.

Sportowe poczynania lekkoatlety śledzą z zainteresowaniem także wuefiści z gimnazjum, w którym uczy się szczycieński płotkarz. Porównują czasy, gratulują osiągnięć.

- Nic w tym dziwnego - twierdzi Przemek. - Chociaż reprezentuję barwy klubu policyjnego, to jednak dobre wyniki są też "plusem" dla szkoły.

Sport na żywo i w telewizji

Niełatwo jest pogodzić naukę i sportowe zainteresowania, ale szkolne wyniki Przemka - średnia ocen ok. 4,0 - pokazują, że całkiem dobrze sobie z tym radzi.

- Bywają chwile, że mam już tego wszystkiego po prostu dosyć. Trenuję po kilka godzin dziennie, nie mam na nic innego czasu. Czasem chcę zrobić sobie przerwę, odpocząć. Ale za chwilę biegnę na trening i zapominam o zmęczeniu - opowiada gimnazjalista-sportowiec.

Przemek lubi oglądać lekkoatletyczne zmagania w telewizji. Wśród swoich ulubionych sportowców wymienia miedzy innymi Marcina Jędrusińskiego - srebrnego medalistę tegorocznych Mistrzostw Europy w Bydgoszczy.

Zostać przy trenerze

Po zakończeniu nauki w gimnazjum Przemek chciałby dostać się do któregoś ze szczycieńskich liceów. Nie chce opuszczać swojego rodzinnego miasta.

- Mógłbym uczyć się gdzieś indziej, ale wtedy trafiłbym pod opiekę zupełnie innego trenera, obcej osoby. Bardzo cenię Ireneusza Bukowieckiego. Ma doskonałe podejście do podopiecznych - twierdzi Przemek, dodając, że również prywatnie jest to człowiek, którego "po prostu nie można nie lubić".

Katarzyna Mikulak

2003.11.12