Bez wodociągu i kanalizacji, z nieutwardzoną drogą i brakiem ulicznego oświetlenia - tak wygląda wieś Nowe Borowe w XXI w.

- Gmina kompletnie o nas zapomniała, a my czujemy się, jakbyśmy żyli w epoce króla Ćwieczka - skarżą się mieszkańcy.

Kto o nas pamięta?

Na uboczu szosy Jedwabno - Nidzica leży nieduża miejscowość Nowe Borowe. W jej środku, przy skrzyżowaniu piaszczystych traktów mieszka 90-letni Eugeniusz Pasieczny. Mimo zaawansowanego wieku, jest sprawny fizycznie i lubi wychodzić wieczorami na spacery, tak dla zdrowia.

- Niestety, o zmroku panują we wsi egipskie ciemności i ojciec ma kłopoty z powrotem do domu - skarży się jego syn Andrzej. Jest on mieszkańcem Szczytna, ale często przyjeżdża do Nowego Borowego, aby doglądać gospodarstwa ojca. Wtedy rąbie drewno na opał i pod kuchnię, dogląda kur, itp.

Jak nam mówi, droga biegnąca przez wieś nie ma oświetlenia, a poza tym żyje się tutaj jak za króla Ćwieczka. Nie dotarł do wsi wodociąg, wodę trzeba czerpać ze studni, no i brakuje kanalizacji. Chociaż tuż za domami, równolegle do drogi biegnie rurociąg gazowy, tego medium też nie ma w domach.

W sprawie ulicznego oświetlenia zwracała się do gminy pani Grażyna, córka seniora Pasiecznego. Chciała, aby gmina zainstalowała latarnię przy skrzyżowaniu dróg. Niedługo potem zjawiła się nawet jakaś ekipa, pokręciła się po wsi, ale odjechała z niczym. Latarni, jak spodziewała się pani Grażyna, niestety, nie zainstalowano.

 

 

Aby zapoznać się z pełną treścią artykułu zachęcamy
do wykupienia e-prenumeraty.