Łamane zakazy

Przy ul. Niepodległości stały sobie znaki zakazu zatrzymywania się i postoju. Po święcie Trzech Króli znaki opatulono czarną, jakby żałobną folią, co oszpeciło okolicę, a przy okazji wywołało sporo komentarzy - fot. 1.

Bo niby w jakim celu założono owe maskowanie?

Odpowiedź jest nadzwyczaj prosta. Zakaz, który od początku był tymczasowy (tylko na okres świat) przestał obowiązywać, w zwiazku z czym znaki należało usunąć, żeby nie robić zamętu w głowach kierowców. Urząd Miejski wysłał nawet w tym celu specjalną ekipę, ale ta wróciła z niczym.

- Nie dało się ich wykopać - zameldowali członkowie brygady swoim przełożonym.

Cóż, mróz ściął glebę na kamień i słupków nijak nie można było wyciagnąć z ziemi, dlatego znaki zamaskowano czarną folią. Tyle, że kilka dni później, mimo że ziąb właściwie nie ustąpił, znaki zniknęły. Szczęśliwym trafem nastąpiła krótkotrwała poprawa pogody, tj. mróz nieco zelżał i znaki udało się wyciągnąć.

Pod sądem znaki zakazujące zatrzymywania się i postoju stoją nadal. Tam zakaz obowiązywać ma stale. I choć złamanie przepisów grozi odtransportowaniem auta lawetą, to jakos nie zniechęca to kierowców do parkowania w tym miejscu - fot. 2.

Tam też widzimy pewnego śmiałka, który zajechał swoim luksusowym wozem prosto pod same drzwi świątyni sprawiedliwości. Jego dostojna limuzyna stoi w najlepsze na chodniku, tuż pod murami gmachu - fot. 3.

A gdzie sš stróże prawa?

DYLEMATY Z SEGREGACJĄ

150 potrójnych pojemników na odpadki stoi już w mieście. Więcej nie będzie, tyle że z wiosną nastąpią pewne zmiany (korekty) w ich ustawieniu. Skoro zatem już są, należałoby sprawdzić jak owe novum sprawuje się w Szczytnie i czy ludzie chętnie z tego korzystają.

Na pierwszy rzut oka pojemniki wyglądają bowiem elegancko i zachęcająco, że nic, tylko wrzucać tam posegregowane odpadki - fot. 4.

Małodostojne, szarobure metalowe kontenery, do których dotychczas wrzucaliśmy śmieci prezentują się przy nowych kolorowych pojemnikach jak ich ubodzy krewni z zamierzchłej epoki (w głębi fot. 4).

* * *

Teoretycznie jest zatem wszystko w porządku. Ale czy na pewno?

Oto wypiwszy w większym gronie 1-litrową flaszkę rumu (dobry na przeziębienia) usiłowałem ją potem wrzucić do zielonego pojemnika. Cóż, stworzyło to niejakie kłopoty. Wąski 16-centrymetrowej średnicy otwór dość długo bronił dostępu, ale w końcu udało się butelkę przecisnąć przez to wąskie gardło - fot. 5.

- Ale, ale - pomyślałem sobie - są przecież w handlu dużo większe butelki.

W sklepach monopolowych widać przecież m.in. wielkie, 5-litrowe butelki z szampanem. Takich butelek po ich opróżnieniu na pewno do pojemnika nie włożymy, choćbyśmy się nie wiem jak natężali. Ha, skoro są takie kłopoty z umieszczaniem w pojemnikach butelek dużogabarytowych zaglądnijmy zatem do wnętrza jednego z nich, aby przekonać się czy jest tam coś w środku. Wybrałem pojemnik stojący przy ul. Ogrodowej, a przeznaczony na szkło. W wąski otwór wcisnąłem obiektyw aparatu, gdy zniknął w czeluściach pojemnika nacisnąłem na spust i pstryk! - wykonałem zdjęcie na ślepo.

Na jego podstawie można stwierdzić, że obywatele przykładnie segregują odpadki. W zielonym pojemniku znalazły się bowiem rozmaite szklane i tylko szklane butelki oraz słoiki - fot. 6. Nic ponadto, żadnych obcych plastikowych czy papierowych przedmiotów! No, brawo! Jedynym mankamentem wydają się być zatem tylko te zbyt małe otwory. Także w pojemnikach na papier.

I tu ciekawostka. O ile pojemniki na szkło i plastik mają po dwa otwory, to na papier tylko jeden. No i wchodzi tu najwyżej format A-3. Większe płachty papieru trzeba po prostu składać. Nie jest zbyt wygodne, zwłaszcza gdy do czynienia mamy z dziełami wykonanymi z tektury.

- Małe otwory w pojemnikach to ogólnopolski przyjęty przez wszystkich standard - mówi Andrzej Pleskot szef ZUK-u. Ma to zapobiec wrzucaniu obcych, niepożądanych ciał. Nikogo niechaj nie dziwi fakt, iż nie da się do pojemników wtłoczyć np. plastikowej miski. Pojemniki na plastik mają bowiem głównie służyć jako składowisko na butelki typu PET. W tej chwili, jak to ocenia A. Pleskot, ok. 90% zawartości pojemników to posegregowane odpadki. Jest to wynik dobry, ale jak uczy doświadczenie innych miast, które rozpoczęły segregację wcześniej, należy oczekiwać, że po pewnym czasie do pojemników trafi coraz to więcej niepożądanych śmieci.

ŚWIERKOWISKO

Święta już dawno minęły, ale niejakie ślady po nich pozostały. Tu i ówdzie w mniej lub bardziej dyskretnych miejscach miasta widać porzucone choinki. Niegdyś zdobiące mieszkania teraz bezużyteczne, walają się na śniegu. Wielkie ich skupisko znajduje się na tyłach ul. Narońskiego, nieopodal Urzędu Skarbowego - fot. 7.

Świerczki leżą na sporej powierzchni, wyglądając jak niedawno ścięty zagajnik. Nie jest to oczywiście jedyne w Szczytnie miejsce gdzie leżą zużyte choinki. Wystarczy przejść się po osiedlach, by zauważyć, iż świerczki zalegają nie tylko w okolicy usytuowanych tam kontenerów na śmieci, ale także pod balkonami co większych bloków. Nie najlepiej to świadczy o naszej kulturze.

- Jakiejś specjalnej akcji wywożenia choinek nie przewidujemy - mówi Andrzej Pleskot szef ZUK-u - Wywozimy je systematycznie i do tej pory uzbierałby się z tego mały lasek.

W ubiegłych latach co prawda przeprowadzano specjalne zbiórki choinek, ale mieszkańcy miasta nie przestrzegali wyznaczonych terminów, wskutek czego efekty akcji były mizerne.

2004.01.28