Przed główną bramą dźwierzuckiego cmentarza rzymsko-katolickiego piętrzą się góry śmieci. Bałagan ten mocno irytuje osoby odwiedzające groby bliskich.

Nieporządki przed cmentarzem

Problem z ogromem odpadków zalegających wzdłuż alejki wiodącej do głównej bramy od strony ul. Kościelnej pojawił się już w ubiegłym roku.

- Śmieci zamiast ubywać, to przybywa - alarmuje „Kurka” pani Monika, mieszkanka Dźwierzut.

Cmentarz w odróżnieniu od większości nekropolii w powiecie szczycieńskim, nie został skomunalizowany. Jego administratorem jest miejscowa parafia, a z relacji naszej czytelniczki wynika, że miała ona trudności ze znalezieniem odpowiedniej firmy, która zajęłaby się transportem śmieci. Proboszcz zapewniał jednak, że zostaną one wywiezione, ale najpierw trzeba je posortować.

- Parafianie zrobili to, ale odpadki jak leżały pod bramą, tak leżą nadal – ubolewa pani Monika.

Ksiądz proboszcz Jarosław Wiszowaty zapewna, że stara się regularne wywozić śmieci. Nie pozbywa się ich „domowym” sposobem, a transportuje na wysypisko w Linowie, na co ma faktury.

- Ostatni wywóz śmieci kosztował 16 tysięcy zł, a tymczasem z tytułu administrowania cmentarzem uzyskałem w tym czasie tylko 10 tys. zł - tłumaczy ksiądz proboszcz. Dodaje, że kiedy prosił parafian o pomoc przy segregacji śmieci, bo to zmniejsza koszty wywozu, w wyznaczonym dniu zgłosiło się tylko 10 osób. Niewiele udało się tej grupce zdziałać. Na domiar złego, posegregowane odpadki nasiąkły wodą z topniejącego śniegu i stały się tak ciężkie, że nie opłaca się ich teraz wywozić na wysypisko. Trzeba jeszcze poczekać te kilka dni.

GŁOSY MIESZKAŃCÓW

Radny i sołtys Dźwierzut, Kazimierz Malik, uważa, że góry odpadków leżące pod główną bramą cmentarza nie wystawiają miejscowości najlepszego świadectwa. Nie chce jednak tego komentować i stanowczo ucina dalszą rozmowę z „Kurkiem”.

Dużo rozmowniejsi okazują się młodzi mieszkańcy Dźwierzut.

- Śmieci leżą wzdłuż alejki już od jesieni ubiegłego roku, to obciach - skarży się „Kurkowi” gimnazjalistka Ania. Dodaje, że nie ma gdzie ich wyrzucać, bo spod bram znikły kontenery. Młody mężczyzna Piotr również jest zbulwersowany górą odpadków walających się u samych wrót nekropolii. Wyjaśnia nam, że dawniej na cmentarzu panował ład. Śmieci wywoziła firma „Eko” z Biskupca, ale umowa z parafią została rozwiązana. Wtedy też firma zabrała kontenery i dlatego odpadki piętrzą się teraz pod bramą.

JAK ROBIĄ TO INNI

Podobny do dźwierzuckiej nekropolii pod względem wielkości i liczby pochówków jest cmentarz katolicki w Wielbarku. Administruje nim ks. proboszcz Marian Kaim z parafii świętego Jana Nepomucena. Jak nam mówi, wywóz śmieci z cmentarza odbywa się środkami transportowymi miejscowego Zakładu Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej, ale parafia płaci za wszystko. Przykładowo, za wywóz odpadków z cmentarza w listopadzie ubiegłego roku zapłacił 4000 zł. Ale, jak zaznacza, problemu z nadmiarem nieczystości dzięki temu nie ma. Pojemniki są doglądane na bieżąco i opróżniane praktycznie raz w tygodniu.

ROZWIĄZANIE PROBLEMU

W Dźwierzutach także funkcjonuje Zakład Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej. Jego kierownik, Kazimierz Skonieczny tłumaczy nam, że zakład co prawda nie posiada pojazdów, które mogłyby transportować kontenery (śmieci z terenu gminy wywozi firma „Eko” z Biskupca”), ale ma ciągnik z przyczepą. W przypadku cmentarza akurat ten środek transportu wystarczy, bo przy alejce leżą luźne odpadki.

- Sądziłem, że proboszcz zwróci się po pomoc do naszego zakładu, ale skoro tego dotąd nie zrobił, sam zaoferuję nasze usługi – mówi Kazimierz Skonieczny. Dodaje, że wystarczy, jak ksiądz pokryje koszty zakupu paliwa i uiści opłatę za wjazd na wysypisko w Linowie. Resztę ZUK weźmie na siebie.

Marek J.Plitt/fot. M.J.Plitt