- Sytuacja naszej spółki jest kryzysowa – przyznaje Przemysław Golon, prezes Zakładu Gospodarki Komunalnej w Świętajnie. Zanotowane przez nią w ubiegłym roku straty sięgnęły blisko 200 tys. zł. Miejscowi radni zastanawiają się, czy w tej sytuacji istnienie spółki ma sens.

Po co nam taka spółka?
- Za bardzo jest pan uzależniony od gminy. Może trzeba powiedzieć sobie stop – podpowiada prezesowi Golonowi radny Fabisiak

AWARIA ZA AWARIĄ

Sześć lat temu władze gminy Świętajno przekształciły miejscowy Zakład Gospodarki Komunalnej w spółkę. Zrobiono tak z myślą o tym, aby to ona, a nie obcy podmiot gospodarczy, zajmowała się odbiorem śmieci z terenu gminy. Oprócz tego spółka świadczy usługi dostawy ciepła i wody oraz odprowadzania ścieków. Wykonuje też dodatkowe zlecenia. Niestety we wszystkich działach, oprócz gospodarki odpadami, odnotowała w ubiegłym roku straty w wysokości 189 tys. zł. - Nasza sytuacja ekonomiczna jest kryzysowa – potwierdza prezes Przemysław Golon.

Stosunkowo najmniejszą stratę, w wysokości 5 tys. zł, zakład zanotował w ogólnym rozliczeniu za dostawę wody. Tu duży wpływ miały rosnące z roku na rok straty spowodowane nieszczelnością sieci sięgające już poziomu 37% i niespotykana wcześniej liczba awarii. W porównaniu do roku 2016, wzrosła ona z 32 do 49. Stara sieć, a taka dominuje, nadaje się już tylko do wymiany, ale na to potrzeba niemałych środków.

PREZES BIJE SIĘ W PIERSI

Okazuje się, że stratom na wodzie towarzyszyła nieracjonalna polityka cenowa władz spółki, co potwierdza sam prezes.

 

 

Aby zapoznać się z pełną treścią artykułu zachęcamy
do wykupienia e-prenumeraty.