W regionie, w którym mieszkamy żyje wielu amatorów łowiectwa.

Nic dziwnego, skoro okolica ta jest miejscem cenionych regionów łowieckich. Zatem w Szczytnie znam wielu zagorzałych myśliwych. Sam również polowałem, ale było to bardzo dawno temu. Nasz warszawski klub miał swoje łowiska w okolicy Łomży. Obecnie nie praktykuję tego hobby, ale sporo jeszcze pamiętam i zdarzają mi się wspomnieniowe pogaduszki z miejscowymi łowcami – że użyję staroświeckiej nazwy myśliwego. Jedną z myśliwskich ciekawostek jest łowiecki słownik. Polujący mają wręcz obowiązek posługiwania się nim. Dla przykładu podam kilka określeń związanych z dzikiem. Tenże posiada gwizd, czyli część ryja, gdzie znajdują się otwory nosowe. Twarda część. Służy do buchtowania, czyli rycia. Wewnętrzne wyposażenie ryja także posiada swoje łowieckie nazwy. Kły górne, to są fajki, a dolne szable. Nogi zająca to skoki, a ogon – omyk. Cewki to kończyny sarny, a cieki – nogi kuraków. Myśliwi znają doskonale owo słownictwo. Ale chyba tylko oni. Na przykład autorzy krzyżówek określają często niektóre hasło błędnie. Na przykład „młode łosia”. Ma to być łosię, tymczasem prawidłowa, myśliwska nazwa, to łoszak. Dobrze, że warchlak obronił się przed nazwaniem go prosiakiem. Brzmiałoby to jakoś niehonorowo. Trochę tak, jakby poroże nazwać rogami, choć są to atrybuty zupełnie innych zwierząt. W codziennym życiu często słyszę słowo rogi, a rzadko kiedy poroże. Myślę że porównanie obu odmian zwierzęcych wyrostków głowy, pozwoli wiele wyjaśnić biologicznie, a także językowo.

Zacznę od podstaw biologicznych. Rogi są to wyrostki na głowie, zazwyczaj parzyste. Wytwór skóry taki jak włosy. Zbudowany z twardej kreatyny. Rogi, w większości są puste w środku. Poza tym nie są wymienialne co roku. Tylko jedyny zwierzak z rogami, czyli widłoróg, wymienia co rok, w okresie godowym, swoje ozdoby. Poza zwierzętami domowymi tylko trzy, dziko żyjące nasze zwierzaki mogą pochwalić się rogami. Są to żubr, kozica i muflon.

Czym innym jest poroże. Poroża to także wyrostki parzyste na głowie zwierzęcia, ale jest to silny twór kostny, niezbędny zwierzętom żyjącym dziko do prawdziwej walki o samice, w okresie godowym. W Polsce są to łosie, sarny, jelenie i daniele. Jeśli chodzi o posiadaczy rogów, to raczej rzadko używają one tych „groźnych” wyrostków do walki z nazbyt silnym przeciwnikiem. No może poza tymi biednymi bykami, które Hiszpanie widowiskowo zabijają podczas corridy. Ku radości licznie zgromadzonej gawiedzi. Obrzydliwość.

Wróćmy do rogaczy. Ciekawym stworzeniem jest jednorożec. Stwór fantastyczny, z mitów i legend, posiadający jeden róg pośrodku czoła. W całości podobny do konia. Najwcześniej opisał go Klezjasz, w wieku V – IV p.n.e. Jednorożcowi przypisano same wspaniałe cechy, jak dobroć, odwagę, sprawiedliwość, rycerskość itp. Ze względu na owe liczne zalety (i żadnych wad) stał się on symbolem Szkocji. Szkoci uważali, że jego poglądy, charakter i odwaga, to akurat cecha walecznego, szkockiego narodu. Wizerunek jednorożca umieszczono w herbie Szkocji. Do roku 1603 były to dwa jednorożce. W czasie unii personalnej Anglii i Szkocji zmieniono herb poprzez zastąpienie jednego z dwóch jednorożców postacią lwa, czyli symbolem Anglii.

Poroże to termin rzadko używany, w zasadzie niemal tylko przez myśliwych. Słowo róg jest bardzo popularne, zwłaszcza, że ma różne znaczenia (róg domu). Z literatury pamiętamy „natenczas Wojski… swój róg bawoli…”. No a na zakończenie przypomnę, smutne dla niektórych panów, przezwisko „rogacz”.

Andrzej Symonowicz