Nieprawdopodobne, a jednak możliwe. Siedmioosobowa rodzina Beaty i Patryka Samselów wiedzie żywot w … jednym małym pokoju. Życie ich nie rozpieszcza, bo dodatkową bolączką są problemy zdrowotne trojga dzieci. Nie załamują się jednak, licząc, że szczęście w końcu się do nich uśmiechnie.

Smutny los

PRZYGNĘBIAJĄCA CIASNOTA

Czy można sobie wyobrazić życie siedmioosobowej rodziny w jednym

pokoju o pow. 14 m2. Oczywiście, wystarczy tylko pojechać do Wawroch. Tam toczy swoje spokojne życie rodzina Beaty i Patryka Samselów z piątką dzieci. Mieszkają w domu rodziców Patryka. Oprócz nich przebywają tam jeszcze cztery rodziny. Łącznie cały dom zamieszkuje czternaście osób. W jednym z pokoi, na czternastu metrach kwadratowych wiodą żywot Beata i Patryk, dziewięcioletni Kacper, sześcioletnia Roksana, pięcioletnia Oktawia, trzyletnia Lena oraz półtora-roczny Mateusz.

- Najgorzej jest zimą, kiedy dzieci nie mogą wyjść na podwórko, bo jest bardzo zimno, wtedy cały czas siedzimy wszyscy ściśnięci– opowiada pani Beata. Cała rodzina śpi na dwóch łóżkach. W pokoju stoi jeszcze lodówka, szafa pękająca w szwach od ubranek, zastawiona wersalką. Pod biurkiem łatwo zauważyć zapakowane w karton ubrania. Są one jeszcze poupychane do reklamówek leżących pod małym stolikiem. Z kolei pod szafką, na której stoi telewizor, jest miejsce na buty.

- Od września troje dzieci pójdzie do szkoły, nie wiem jak będą odrabiać lekcje w takich warunkach - mówi ze łzami w oczach dwudziestokilkuletnia matka, pani Beata. Mimo to w pomieszczeniu jest czysto. Nie zauważymy tutaj porozrzucanych zabawek czy ubrań. Widać, że gospodyni dba o porządek.

ZGODNA RODZINA

Na tym problemy rodziny Samselów się nie kończą. Warunki, w jakich żyją, sprzyjają łatwemu przemieszczaniu się bakterii. W powietrzu czuć wilgoć.

- Gdy zachoruje jedno z dzieci, zaraz inne się zarażają. Bywają miesiące, że na leki wydajemy czterysta złotych – żali się pani Beata. Do tego najstarszy syn oraz Roksana skarżą się na bóle w nogach. Wygląda na to, że są to początki schorzeń reumatologicznych. Z kolei u Lenki lekarze podejrzewają astmę. Dziewczynka wymaga szczególnej opieki. Kilka już razy przebywała w szczycieńskim szpitalu.

Mimo ciężkich warunków mieszkaniowych, rodzina prowadzi zgodne

życie. Jej jedynym żywicielem jest ojciec.

- Patryka często można zobaczyć jak spaceruje po pracy z dziećmi – mówi sołtys wsi Stanisław Turski. Miejscowy radny Piotr Biedka również to potwierdza. - Patryk jest pracowity, nie czeka aż pieniądze same przyjdą, zawsze jak jest potrzeba, udziela się społecznie– mówi radny. Równie ciepło wyrażają się o Samselach pracownicy GOPS-u. Ośrodek oferuje nie tylko wsparcie materialne, ale także psychiczne. Jest to rodzina niekonfliktowa. Żyje bardzo skromnie. Nie narzeka na swój los, ani też nie żąda nadmiernej pomocy.

- Jak ją otrzymają, szczerze za nią dziękują – mówi pracownik Ewa Stepnowska z GOPS-u. Ośrodek pomaga rodzinie na tyle, ile może, jednak to nie wystarcza. Największą potrzebą chwili jest większe niż obecne lokum.

ŁZY I NADZIEJE

Samselowie myśleli kiedyś o przeprowadzce do stojącego obok budynku

gospodarczego należącego do ich ojca. Jednak adaptacja obiektu na mieszkanie wymaga sporo nakładów. Trzeba byłoby przeprowadzić gruntowny

remont, opłacić geodetę, żeby wykonał kosztorys itp. Sytuacja jest beznadziejna.

- Nie mamy pieniędzy, żeby wyremontować budynek, ani perspektyw na mieszkanie. Pojechałabym nawet na koniec świata, byleby tylko mieć dwa pokoje dla mojej rodziny – mówi, skrywając łzy, pani Beata.

Wójt gminy Szczytno Sławomir Wojciechowski twierdzi, że nie jest w stanie dać rodzinie większego mieszkania. - Nie mamy nic wolnego w naszych zasobach – tłumaczy wójt. Deklaruje jednocześnie, że służy pomocą w załatwieniu spraw formalnych związanych z ewentualną adaptacją budynku gospodarczego na mieszkanie. Sołtys Turski gwarantuje, że jeśli do tego dojdzie, Samselowie będą mogli liczyć na pomoc pozostałych mieszkańców wsi przy budowie. Jest jeszcze jedna nadzieja. We wsi znajduje się niezamieszkały budynek po dawnej szkole. Przeciwko jego ostatniej lokatorce toczy się sprawa o eksmisję. Wyrok ma zapaść na początku czerwca.

- Jeśli sąd nakaże eksmisję, będziemy brali pod uwagę różne warianty zagospodarowania budynku, w tym także przekwaterowania do niego rodziny Samselów – informuje wójt.

(jbd)