Czy uderzenie pioruna niesie ze sobą tylko strach i zniszczenie? Okazuje się, że niekoniecznie. To właśnie uderzający w wieżę kościoła Wniebowzięcia NMP grom przyczynił się do uratowania zainstalowanych na niej dzwonów.

Szczęśliwy grom

W połowie sierpnia tego roku w czasie jednej z letnich burz, piorun uderzył w kościelną wieżę. Uszkodził przy tym elektroniczny system sterowania biciem dzwonów. Szczęśliwie okazało się, że poza tym nie wyrządził on innych szkód. Niestety dzwony przestały bić. Wezwana firma długo nie mogła znaleźć przyczyny awarii. Ostatecznie podjęto decyzję o wymianie całej instalacji. Podczas prac okazało się jednak, że dwa z trzech zawieszonych na wieży dzwonów są uszkodzone. Serca dzwonów zamiast uderzać w najgrubsze ich miejsce, trafiały w inne. W takim przypadku dzwon może w bardzo krótkim czasie pęknąć lub się wyszczerbić. Niewiele brakowało, by taka sytuacja wystąpiła w szczycieńskiej świątyni. Nie wiadomo od kiedy dzwon nie działał poprawnie, ale jego poobijane wnętrze wskazuje, że do uszkodzeń doszło kilka miesięcy temu. Równie poważnie wyglądała sprawa ze średnim dzwonem. W nim z kolei przekręciły się widełki trzymające serce w odpowiedniej pozycji, przez co uderzało ono w nieodpowiednie miejsca. Jedynie najmniejszy dzwon nadal pozostaje w pełni sprawny. Pewnie dlatego, że bije on najrzadziej. Wszystkich trzech dzwonów używa się tylko podczas ważnych świąt państwowych i kościelnych. Najczęściej bije duży dzwon, gdyż jest np. uruchamiany w czasie pogrzebów.

Na skutek podjętych działań w dużym dzwonie zamontowane zostało nowe serce. Naprawa drugiego polegała na wymianie widełek i nawierceniu większych dziur dla śrub utrzymujących je w odpowiednim ustawieniu.

- Można powiedzieć, że w jednym dokonano pełnej transplantacji a w drugim założono bajpasy – żartuje ksiądz proboszcz Andrzej Preuss.

Koszt napraw zamknął się kwotą tylko 9 tysięcy złotych. Jak zaznacza proboszcz, odlanie nowych dzwonów mogłoby pochłonąć ponad 200 tysięcy. Gdyby piorun nie uderzył w wieżę, nikt nie odkryłby usterki. Dzwony dalej biłyby niepoprawnie i w ciągu najbliższego czasu parafia straciłaby obydwa.

- Jeszcze w sierpniu narzekałem na ten piorun, a dziś mówię: Panie Boże, dziękuję Ci za piorun, który nas uratował przed dużymi stratami. Tak już jest, że czasem Pan Bóg zabiera mało, żeby dać więcej – podsumowuje.

Łukasz Łogmin