Już w najbliższą sobotę 1 maja o godz. 10.00 spotykamy się z naszymi Czytelnikami na placu Juranda, aby wspólnie pomaszerować do ośrodka na Wałpuszu.

Przypomnijmy, że pomysł rajdu, zrodził się przy okazji redakcyjnych rozważań w jaki sposób mamy uczcić 20. urodziny „Kurka”. Powracamy więc do tradycji sprzed kilku lat, gdy co roku na majówkę maszerowaliśmy do któregoś z pobliskich gospodarstw agroturystycznych lub ośrodków wypoczynkowych. Tam zaraz po przybyciu konsumowaliśmy ciepły posiłek, aby mieć siły pomocne w zmaganiach sportowych i rekreacyjnych. Tak stanie się i teraz. Nie zabraknie również muzyki, gwiazdą rajdu będzie znany z repertuaru klenczonowskiego zespół „Port”.

Przypomnijmy, że pomysł rajdu, zrodził się przy okazji redakcyjnych rozważań w jaki sposób mamy uczcić 20. urodziny „Kurka”. Powracamy więc do tradycji sprzed kilku lat, gdy co roku na majówkę maszerowaliśmy do któregoś z pobliskich gospodarstw agroturystycznych lub ośrodków wypoczynkowych. Tam zaraz po przybyciu konsumowaliśmy ciepły posiłek, aby mieć siły pomocne w zmaganiach sportowych i rekreacyjnych. Tak stanie się i teraz. Nie zabraknie również muzyki, gwiazdą rajdu będzie znany z repertuaru klenczonowskiego zespół „Port”.

Urodzinowy rajd na Cichą Polanę

NA KOGUCIM SZLAKU

Spotykamy się wszyscy w sobotę 1 maja na placu Juranda. Przed jego opuszczeniem utworzymy kolumnę i po pasach, w sąsiedztwie restauracji „Mazuriana” przejdziemy nad brzeg Jeziora Domowego Małego. W okolicach Chaty Mazurskiej wyjdziemy na ulicę Konopnickiej, tam pokonamy dwa razy pasy, by dalej maszerować ulicą Nauczycielską. Kierując się cały czas prosto miniemy WSPol. i dotrzemy do ogródków działkowych. Tuż przed posesjami działkowiczów skręcimy w lewo i wówczas nasz peleton przemieni się w jeden długi, barwny koguci ogon. Na pewno nie zdziwi nikogo, że na nasz widok zapieje niejeden kur, bowiem pasjonaci działek lubią hodować to piejące ptactwo w otoczeniu znoszących pyszne, niekoniecznie złote jaja, kur. Oczywiście mijając to miejsce namawiamy do naśladowania radosnych, kogucich głosików, ponieważ tradycyjnie na mecie zostanie przeprowadzony konkurs: „Pianie na Cichej Polanie”, podczas którego każdy będzie mógł zaprezentować swoje umiejętności. Wijącą się niczym wąż ścieżką pokonamy łąkę i zagłębimy się w las. Leśną drogą dotrzemy do mostu na Wałpuszy. Tam odpoczniemy chwilkę, by kierując się w lewo ruszyć w dalszą drogę. Będziemy przemieszczać się przez tereny, które upodobały sobie płazy i być może jakaś ropucha lub ropuszek skoczą, by pacnąć nas w usta, a pamiętając legendy z przeszłości możemy oczekiwać po takim pocałunku spotkania z królewną lub księciem. Ale jeśli nie napotkamy koronowanych głów, to na pewno zobaczymy na żerowisku żurawie lub usłyszymy ich klangor.

10 NIEZAPOMNIANYCH RAJDÓW

Za nami aż dziesięć niezapomnianych marszów radości przez pełne uroku i tajemnic leśne ostępy do wyznaczonego celu. Zaczynaliśmy skromnie i nieśmiało, bazując na własnych pomysłach, wspomagani przez współpracowników, przyjaciół, rodziny. I właśnie te pierwsze marsze były takie bardzo rodzinne. Wesoło spędzaliśmy czas chodząc na szczudłach, grając w piłkę, turlając jajka, rzucając podkową, piekąc przy ognisku kiełbaski. Przez kolejne lata wyszukiwaliśmy dogodne do bezpiecznego marszu miejsca na docelową bazę i za każdym razem ze zdziwieniem, z radością, a czasem nawet przestrachem stwierdzaliśmy, że na udział w rajdach decyduje się coraz więcej osób. Z pomocą spieszyły nam jednak Nadleśnictwa: Szczytno, udostępniając bazę rekreacyjno-sportową w Lipniku oraz Nadleśnictwo Korpele, goszcząc w Wyknie. To od ludzi lasu uzyskiwaliśmy cenne informacje o osobliwościach przyrodniczych, drzewach-pomnikach przyrody w postaci okazałych dębów, daglezji, babajagowego lasu, płaczącego świerku. To z nimi tropiliśmy leśną zwierzynę i upajaliśmy się widokami leśnych kwiatów przemienionych w kobierce. Oni wzbogacali swoimi pomysłami i obecnością imprezę, nadając jej niezwykły wymiar.

Korzystaliśmy też z serdeczności ludzi prowadzących gospodarstwa agroturystyczne: szliśmy Szlakiem Podkowy do państwa Piórkowskich w Sasku, gdzie po raz pierwszy został przeprowadzony konkurs rzutu podkową; Szlakiem Leśnych Tajemnic do Państwa Kobusów w Wawrochach, poznając legendę królowej Daglezji i siłodajnej Liry, w drodze do Państwa Dańkowskich na Piece Szkatułkowym Szlakiem szukaliśmy skarbów pogubionych przez kurierów księcia Fryderyka Wilhelma. Byliśmy w Jerutkach dzięki uprzejmości Pana Cichego, by radośnie dzwonić dzwoneczkami i poznać historię tamtejszego unikatowego kościółka. Na Kobylosze dzięki serdeczności Państwa Napiwodzkich podejmowani byliśmy jak królowie, a żar gasiliśmy wskakując do jeziora… To były miłe chwile i mamy co wspominać. Niestety w pewnym momencie sami jako redakcja i mimo niezawodnej pomocy wszystkich ludzi dobrej woli, których nie sposób wyliczyć, by nie pominąć kogokolwiek, nie mogliśmy podołać i okiełznać czasem zbytnio hałaśliwej i rozbrykanej młodzieży… Na 5 lat zawiesiliśmy organizowanie marszów, ale zawsze w okolicach 1 maja musieliśmy tłumaczyć się czemu nie ma rajdu i słuchać jaka to szkoda, że już go nie organizujemy. Jak już wspominaliśmy 20. urodziny „Kurka” chcemy upamiętnić właśnie w taki sposób i spróbować wskrzesić 10-letnią tradycję. Z pomocą w organizacji imprezy jak zwykle przyszły nam władze gminy Szczytno i po raz pierwszy miasta Szczytno, a także sponsorzy, za co serdecznie już teraz dziękujemy. Pragniemy, by rajdowe spotkanie z naszą gazetą przemieniło się w wspólny marsz radości i być może wróciło do kalendarza ważnych imprez jako wiosenna tradycja.

Grażyna Saj-Klocek/fot. M.J.Plitt