W minionym tygodniu sporo popadało, w związku z czym tempo prac przy budowie okołojeziornej alejki nieco spadło. Maszyny i ludzie taplali się w błocie, ale mimo za ul. Bartna Strona i pod Kamionkiem prace są już mocno zaawansowane. Zostały tam wykonane nawierzchnie z płytek, ale nie na całej długości. W niektórych miejscach wytyczona jest tylko trasa przyszłej alejki i pociągnięte kable elektryczne. Dość wąskim gardłem okazał się odcinek biegnący na krańcach miejskich terenów, widoczny na zdjęciu - fot. 1.

Wąskie gardło

Gdy rzucimy tylko pobieżnie okiem na ów fragment zauważymy, że wytyczony szlak nie jest na tyle szeroki, aby zmieściły się dwie ścieżki - rowerowa oraz dla pieszych. Miejscy urzędnicy podejrzewają, że właściciel posesji z ładnym ogródkiem widocznym po lewej stronie fot. 1 zbyt optymistycznie wytyczył jego granice i biały betonowy cokół wchodzi na tereny miejskie. To jednak trzeba będzie sprawdzić. Niestety, urząd nie jest tak rychliwy, aby rzecz zbadać od ręki, więc obecnie nie możemy poinformować Czytelników, czy cokół oraz część ogródka pójdzie do likwidacji, czy też miasto zostanie zmuszone nasypać w tym miejscu tyle ziemi i żwiru, aby alejka się zmieściła.

WIDMO KATASTROFY

Jak wspomnieliśmy, roboty w okolicy Kamionka przebiegają we wszechobecnym błocie i tak jest aż do następnej wsi, czyli Szczycionka - fot. 2. W rozmiękłej mazi tapla się sprzęt oraz robotnicy, a wszystko to toczy się pod czujnym okiem mieszkańców Kamionka. Obserwują oni przebieg prac z wysokiej nadjeziornej skarpy, na której wierzchołku usytuowane są liczne ogródki działkowe.

Zdaniem miejscowych i działkowiczów inwestycja jest prowadzona po partacku, bo bez należytego odwodnienia, wskutek czego tam, gdzie położono już częściowo nawierzchnię z płytek, miedzy nią a jeziorem stoi woda. Miasto odpiera te zarzuty, twierdząc, że odwodnienie jest lub będzie i to dwojakiego rodzaju. Po pierwsze pod ścieżką (tam gdzie położona została już nawierzchnia) istnieje drenaż kamienny, a po drugie są także prowadzone pod płytkami dreny plastikowe. Te, i tu uwaga, będą połączone z systemem studzienek odciekowych, ale to zostanie wykonane dopiero po całkowitym ułożeniu nawierzchni. Jednak to podwójne odwodnienie nie dotyczyć będzie całości ścieżki, liczącej bagatelka 4 980 m, a odcinka od granic miasta po tereny gminne. Dodajmy jeszcze, że zbiegnięcie się obu frontów robót od strony ul. Pasymskiej i Kamionka przewidziano na koniec bieżącego roku. Tyle że na krańcu jeziora od strony Nadleśnictwa Korpele zostanie wykonany tylko nasyp żwirowy, co zapewni przejezdność a’la autostrada A-1.

Możliwe staną się też spacery, choć płytki pojawią się dopiero w przyszłym roku. Poza tym, jak mówi wiceburmistrz Krzysztof Kaczmarczyk, wszechobecne błoto i okołościeżkowe podtopienia nie są wywołane inwestycją, a opadami atmosferycznymi i związanym z nimi wyjątkowo wysokim poziomem wód gruntowych. Na koniec jeszcze jedno - długotrwałe deszcze mocno nasączyły wspomnianą skarpę w Kamionku i to do tego stopnia, że niektórzy użytkownicy działek obawiają się, czy aby nie spłynie ona w dół do jeziora wraz z tak pieczołowicie uprawianymi przez nich ogródkami. Co ciekawe, okazuje się, że roboty związane z nadjeziorną alejką są wielce pomocne w tej sprawie. Choć może zabrzmi to jak paradoks, ale podcięcie kamionkowej skarpy - fot. 3, spowodowało, że woda gruntowa ma teraz znacznie swobodniejszy odpływ i skarpa już mocniej nie nasiąknie, a odwrotnie - osuszy się, czyli stanie się stabilniejsza. Takiego zdania jest Krystyna Lis z UM.

WYPRAWA DO LASU

Gdy choć przez chwilę nie pada, to i tak nie sposób z braku słońca wybrać się na plażę, więc może hajda do lasu? Pojawiły się bowiem jagody oraz kurki. Leśnicy co prawda zagrodzili mnóstwo dróg, ale część z nich jest ciągle dostępna dla samochodów, zatem na grzybki można popędzić wygodnie własnym wozem.

Co ciekawe, te leśne szlaki, które są dostępne dla aut, są także opatrzone znakami drogowymi z prawdziwego zdarzenia, jak choćby takie, które stoją przy żwirowym skrócie Kobylocha - Szczycionek - fot. 4. Gdy jednak przypatrzymy się dokładniej znakom, zauważymy, że obie tarcze są dość mocno sfatygowane. Leśna zwierzyna tego raczej nie zrobiła, ani też samochód, bo naroża górnej tarczy wygięte są ku przodowi, a dolny okrąg został zagięty z kolei do tyłu.

Z tego wynika, że to zdecydowanie sprawka wandali, którzy, jak się okazuje, grasują nie tylko po miejskich, ale i leśnych terenach. A niechby takiego jednego z drugim wziął na rogi łoś, albo na kieł rozjuszony dzik. Kawałek dalej od tego miejsca jest rozjazd i aby nikt nie zabłądził ustawiono tu drogowskaz na Szczycionek - fot. 5.

No tak, ale mimo tej pomocy i tak mamy zagwozdkę, gdyż nie bardzo wiadomo dokąd prowadzi droga odchodząca na zdjęciu (fot. 5) w prawo. Zapewne do wsi Kobylocha. Już chcieliśmy tam wjechać, ale coś nas podkusiło, aby zajrzeć jeszcze do lasu. I co? Otóż po spenetrowaniu okolicznych krzaków okazało się, że wjazd w ów leśny trakt nie jest dozwolony i pewnie dlatego też nie został opatrzony stosowną strzałką. Pośród listowia przydrożnych drzewek niespodziewanie odkryliśmy coś takiego - fot. 6. Pozostaje jednak pytanie, czy komukolwiek jeszcze, kto dotrze w to miejsce przyjdzie do głowy myśl, aby przed ewentualnym skrętem w prawo zbadać przydrożną gęstwinę?

GAŁĄZKI NA TORY

Kilka dni temu wzdłuż torów w okolicy głównego przejazdu kolejowego (ul. Skłodowskiej) kładziono podziemny kabel telekomunikacyjny. Kilku robotników przy pomocy małej zmyślnej maszynki kopało nawet dość głęboki rowek. Wtedy otrzymaliśmy sygnał od jednego z naszych Czytelników, abyśmy zjawili się tam i przypatrzyli robocie, a konkretnie temu jak ów wykop zabezpieczono.

Jakoś szybko uporano się z zadaniem, bo gdy przybyliśmy nad tory, nie zastaliśmy już żywej duszy a jedynie takie widoki - fot. 7 „A” i „B”. Tak naprawdę, to chodzenie wzdłuż torów jest zabronione, ale powszechnie wiadomo, jak to wygląda w praktyce, więc taśma ostrzegawcza jest jak najbardziej na miejscu, tyle że nie w ten sposób zawieszona. Żywe gałązki urwane z okolicznych drzew i użyte jako podpórki wyglądają może dość komicznie, ale to całkiem poważna sprawa świadcząca o fatalnym podejściu do kwestii naturalnego środowiska. Taka niefrasobliwość jest po prostu karygodna!